artyci andersa dokument artyci andersa dokument

Artyści odkomenderowani

W 2017 roku Fundacja Torzystwa Projektów Edukacyjnych, dzięki wsparciu sponsorów prywatnych i Narodowego Centrum Kultury wydała album autorstwa Jana Wiktora Sienkiewicza pod tytułem Artyści Anders. Uratowani z "Nieludzkiej Ziemi", opracowała wystawę i zrealizowała film dokumentalny w reżyserii Rafała Bryla o Artystach Andersa - artystach plastykach. W 2018 roku, dzięki wsparciu Ministerstwa Spraw Zagranicznych - Departamentu Dyplomacji Publicznej i Kulturalnej, w ramach projektu "Dyplomacja Publiczna 2018" oraz dzięki wsparciu sponsorów prywatnych, Towarzystwo Projektów Edukacyjnych wydało album pod redakcją Jarosława Koźmińskiego wraz z filmem dokumentalnym i wystawą pod wspólnym tytułem Artyści Andersa. Scena i Estrada. Oba przedsięwzięcia zostały zorganizowane pod patronatem minister Anny Marii Anders, senator Rzeczypospolitej, córki Generała Władysława Andersa.

 

Jesienią 1987 roku na łamach londyńskiego „Dziennika Polskiego i Dziennika Żołnierza” kilkakrotnie pojawił się apel Karoliny Lanckorońskiej: „Szanowny Panie Redaktorze! Gdy zaraz po wojnie II Korpus stał jeszcze we Włoszech, generał Anders obdarzył bogato dużą grupę swoich żołnierzy, bo im umożliwił studia wyż- sze na uczelniach włoskich. Była to akcja bardzo trudna z wielu względów, a owoc dała obfity. Tysiąc trzysta kilkadziesiąt mło- dych zostało „odkomenderowanych” na studia do Rzymu, Bolonii i Turynu. (...) Miałam zaszczyt brać udział w organizacji tych studiów – dlatego apeluję w tej chwili do wszystkich ówczesnych studentów, o ile dotrze do nich ta notatka, ażeby zechcieli przesłać swoje wspomnienia (oraz zdjęcia) z tych lat (...)”.

Odzew na apel o pozyskanie materiałów od polskich studentów-żołnierzy z uczelni włoskich przyniósł znakomite efekty. A finalnym rezultatem stała się wydana przez Polską Fundację Kulturalną (Caldra House) książka w opracowaniu Romana Lewickiego pt. Polscy studenci żołnierze we Włoszech 1945–1947, Londyn 1996. 

Rok przed apelem Karoliny Lanckorońskiej, z tekstem o zbliżonej wymowie wystąpił w „Dzienniku Polskim i Dzienniku Żołnierza” Stanisław Frenkiel. Czytamy tam m.in.: „Polskie społeczeństwo emigracyjne odnosiło się w latach powojennych do artystów obojętnie. Polacy w tych czasach z reguły obrazów ani rzeźb nie kupowali; byli na dorobku, urządzali się, zakładali rodziny i nie mieli dość pieniędzy na popieranie sztuki czy na inwestowanie gotówki w dzieła o jak dotąd nieustalonej wartości. (...) Według tradycji, Polacy uznają swych twórców, dopiero kiedy ich obcy uznali. I to odnosi się zarówno do Polaków w kraju, jak i za granicą. Jak dotąd nikt nie napisał historii sztuki polskiej w Wielkiej Brytanii, mimo iż trwa od pół wieku”.

Na komentarz do słów Frenkiela czekać przyszło trzydzieści lat. Dziś za sprawą historyka sztuki, prof. Jana Wiktora Sienkiewicza jest nim książka pt. Artyści Andersa. Uratowani z "Nieludzkiej Ziemi" (szczególnie atrakcyjna w niniejszej wersji albumowej, po trzech wydaniach opracowania naukowego pt. Artyści Andersa continuita e novita, 2013, 2015, 2016), która na tej drodze stanowi krok jeden z pierwszych ale od razu milowy!

Dla Polaków w Wielkiej Brytanii okres najbliższych lat będzie czasem przełomowym. Odchodzą najstarsi, a wraz z nimi powołane przez to pokolenie, emigrację niepodległościową, organizacje czy stowarzyszenia. A co z niezrzeszonymi, szczególnie tymi ze świata artystycznego – indywidualistami? Niknie pamięć o ich osiągnięciach i sukcesach.

Dorobek kulturowy emigracji to trudny temat. Po 1990 roku powstało wiele prac traktujących o dokonaniach emigracji na tym polu. Wiedza na temat środowiska polskich twórców działających poza krajem była w czasach Polski Ludowej zróżnicowana: o ile książki wydawane w Paryżu czy Londynie docierały do czytelnika – mimo cenzury literatura emigracyjna była na swój sposób obecna – o tyle polskie środowisko artystów malarzy, rzeźbiarzy, grafików czy architektów, cała rzesza twórców działających poza krajem pozostawała w kręgu zapomnienia. I w nim pozostała.

Co zatem z dorobkiem emigracyjnej kultury? W wypadkach indywidualnych twórców los ich artystycznej spuścizny należy do nich samych lub najbliższych z rodziny. Warto jednak, by stało się ambicją jakiejś instytucji pozyskiwanie dzieł czy chociaż udokumentowanie działalności artystycznej możliwie największej liczby spośród setek polskich artystów tworzących na obczyźnie.

Trzeba przywołać po raz kolejny słowa prof. Stanisława Frenkiela, który w 1964 roku napisał: „Kiedyś historia będzie to społeczeństwo (emigrację) sądzić nie osiągnięciami polityków i żołnierzy, ale na podstawie sztuki i literatury, którą zostawiło”. Te słowa brzmią niemal jak proroctwo, ale czy to właśnie troska o dorobek kulturalny stworzony na emigracji nie powinna dziś stać się ideą przewodnią?

Emigracyjne organizacje i instytucje (m.in. Polska Fundacja Kulturalna, wydawca „Dziennika” z „Tygodniem” w Londynie) przez blisko pół wieku, w ubiegłym stuleciu, pełniły rolę strażników i protektorów polskości. Dziś stoi przed nimi szansa odegrania roli promotorów Polski – jej kultury i języka; dziś mogą stać się narzędziami kształtowania wizerunku naszego kraju.

Potrzebne są nam na obczyźnie (na Wyspach Brytyjskich jak nigdzie indziej) działania pokazujące dokonania naszych rodaków – tworzące pozytywny wizerunek Polaków i ich kraju za granicą. Wzbudzające poczucie tożsamości i dumy narodowej.

Wydany pod egidą londyńskiej Polskiej Fundacji Kulturalnej dwujęzyczny album pt. Artyści Andersa Uratowani z "Nieludzkiej Ziemi", Warszawa - Londyn 2017 idzie tą drogą.

 

Jarosław Koźmiński „Tydzień Polski” („Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza”)